W całym tym przedświątecznym zamęcie, kiedy człowiek nie wie w co ręce włożyć, bo tak naprawdę pierniki mają wyższy priorytet od porządków w łazience, bardzo lubię moment pakowania prezentów. Daje mi to ogrom dziecięcej wręcz frajdy. Rozkładam te swoje papiery, wstążeczki, sznureczki, tasiemki i… odpływam. Z natury jestem dość nerwowa i mało cierpliwa, więc mimo, że czynność wpisuję w gatunek tych miłych i pozytywnych ogólnie, często pod nosem zaklnę nad rozrywającym się papierem lub uciekającą wstążką (lub kotem uciekającym ze wstążką). Na szczęście niewiele mi trzeba do tych dekoracyjnych zabiegów – co roku moją bazą jest szary papier, który uwielbiam i robię prezenty na szaro kiedy tylko jest taka okazja. W tym roku skusiłam się również na odrobinę srebra w mojej palecie barw. Mimo, że na co dzień unikam intensywnych i jaskrawych kolorów to w czasie świąt nie wzgardzę czerwienią – najczęściej wplatam ją w formie wstążeczek. Takich klasycznych. W kratę. Do szarego papieru, jak dla mnie, idealna jest odrobina natury. W ubiegłym roku odkryłam magię wplatania gałązek świerku w sznurki, które oplatają paczuszki. Mogłabym jeszcze tak chwilę o tym pakowaniu opowiadać, ale… Przejdę do zdjęć. I postaram się przed dwudziestym czwartym grudnia napisać tutaj coś jeszcze. O świętach, magii, kiczu i emocjach. Tylko proszę trzymajcie kciuki za moją dobę – aby w tym magicznym okresie wydłużyła się odrobinę.
Uwielbiam:)
PolubieniePolubienie
❤
PolubieniePolubienie